Przełomy, zakończenia lat są momentami, w których uważniej patrzymy w przyszłość. Stawiamy diagnozy i prognozujemy zastanawiając się, która ze zmian faktycznie stanie się trendem. Trendy przyszłości zanim zostaną zauważone i objawią się w świetle dziennym pojawiają się dyskretnie. Widzimy jakieś preferencje, odmienne zachowania, lekkie zachwiania czy aberracje, które zaczynają rosnąć i przybierać na sile pozwalając się formować i formułować.

Wiele ze zdań, które w swojej (niesamowitej, w mojej ocenie) mowie przekazała Olga Tokarczuk formułują przyszłość i odnoszą się do języka, którego tak brakuje w opowiadaniu o tym i przyszłym świecie. „Dziś problem polega – zdaje się – na tym, że nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne „teraz”, na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata” – wskazywała.

Olga Tokarczuk w przepiękną metaforę ubrała nasz świat.
Czego możemy dowiedzieć się o świecie z jej mowy – o tym w tekście.
Zapraszam do lektury!